Być biednym czy stawać się ubogim?

Cykl: Formacja Franciszkańska – Inspiracje

„Bracia niech chętnie żyją z ubogimi…
i czynnie im pomagają w ich ludzkim rozwoju”[1].

Można odnieść wrażenie, że historia całej rodziny franciszkańskiej naznaczona została nadmierną koncentracją na tym, aby „nie mieć”, czyli, aby być biednym. Wydaje się, że w różnych sporach na temat ubóstwa, w niektórych przeprowadzanych reformach, stawało się ono jakby celem samym w sobie: już nie Pan i należenie do Niego, tylko to, co posiadamy, a czego nie mamy, stawało się celem samym w sobie. Myli się wtedy nieco sprawa bycia biednym z ideałem, jakim jest stawanie się ubogim[2].

Jest pewne niebezpieczeństwo, kiedy doświadcza się biedy, a nie rozwija w sobie cnoty ubóstwa. Bieda to po prostu brak. Kiedy się jej doświadcza, łatwo pielęgnować w sobie zazdrość wobec tych, którzy posiadają, łatwo usprawiedliwiać własną nieuczciwość. Pewnie dostrzeżemy takie sytuacje, kiedy spojrzymy, ile pojawia się informacji o dokonywanych kradzieżach, przekupstwach czy oszustwach podatkowych. Ubóstwo natomiast jest posiadaniem: widzę, co mam, przyjmuję to i rozwijam oraz błogosławię Pana za to, co otrzymałem od Niego – i to wszystko chcę całkowicie poświęcić na służbę Jego królestwu[3]. Bieda bez ubóstwa to „studnia bez dna”; to duchowość, która koncentruje się na tym, aby pomnażać posiadane dobra, bo nigdy ich za wiele. Nawet jeśli coś się komuś ofiaruje, musi być z tego jakiś zysk, jakaś gratyfikacja (podziękowanie, artykuł w gazecie lub pamiątkowa tablica itp.). Bycie biednym może przybrać też pewną formę samoubóstwienia. W takiej sytuacji myśli się o sobie z poczuciem zachwytu i dumy; jestem biedny, to znaczy, że jestem lepszy, bliżej jakiegoś ideału, bliżej Chrystusa, a nie taki jak ci, którzy posiadają. Rozwija się w człowieku tendencja do osądzania innych.

Św. Franciszek, jego naśladowcy (św. Klara), jego następcy (św. Bonawentura), a w naszych czasach św. Maksymilian, bardzo dbali, aby życie braci i wspólnoty było proste i skromne; aby to, czym bracia dysponują, było świadectwem, że naśladują Chrystusa, który dla nas stał się ubogim[4]. Biedaczyna nieustannie zachęca nas do skromnego i prostego życia, które wyraża się w podejmowaniu pracy, służbie innym, niegromadzeniu dóbr, proszeniu o jałmużnę, dzieleniu się z innymi i świadczeniu miłosierdzia. W tle przewija się jego zachęta, aby „nie sądzić ubranych w barwne i miękkie szaty”[5]. Święty z Asyżu doświadcza, kontempluje i stara się naśladować Chrystusa ubogiego i pokornego. Zawsze łączy te dwie rzeczywistości: ubóstwo i pokorę[6]. Dla nas pokora staje się darem, o który powinniśmy prosić Pana, i cnotą, którą powinniśmy rozwijać. Kiedy pomyślimy o naszej formacji do życia w ubóstwie, zobaczymy, że pokora pomaga nam w odkryciu prawdy o sobie: jakie otrzymaliśmy od Boga talenty, które mamy pomnażać i oddawać na służbę Panu; i jakie są nasze wady i grzechy, bo w związku z nimi trzeba nam czynić pokutę i nieustannie zapraszać Ducha Świętego, który ma moc dać życie „martwym kościom”[7].

Potrzebujemy formować siebie samych do życia w ubóstwie. Pewnie będzie to wymagało, abyśmy stanęli na progu swojej celi zakonnej i popatrzyli, co jest potrzebne, a co zbyteczne (czasem tyle nagromadziło się rzeczy, które, jak sądzimy, mogą się kiedyś przydać, że gdy przyjdzie nam przeprowadzić się do innego klasztoru, będzie potrzebny tir). Kiedy przeniesiemy spojrzenie z rzeczy zewnętrznych na nas samych, zobaczymy, w czym mamy stawać się bardziej uczciwymi i rzetelnymi, jak pracować i służyć, a czego unikać. Takie omodlone spojrzenie na swoją rzeczywistość da możliwość jasnej oceny i siłę do mądrego działania.

Drugą sprawą będzie formacja własnej wspólnoty do ubóstwa. Warto byłoby stanąć na progu swojego klasztoru i popatrzeć, co tu służy Panu, a co jest zbyteczne; co powinno być piękne, odnowione i solidne, a co jest zbyteczne i razi innych.

W naszym dojrzewaniu do ubóstwa potrzeba spojrzenia misyjnego. Nasz klasztor, budynki, rzeczy i my sami mamy jakąś rolę do spełnienia; biedą jest zatem – a nie ubóstwem – jeśli coś lub ktoś pozostaje niewykorzystany do ewangelizacji. Na misjach jasno widać, że gdyby bracia nie mieli przedszkoli, szkół, szkolnych autobusów itp., to dzieci i młodzież byłaby bez opieki i edukacji; gdyby nie zorganizowali miejsca pracy, ludzie pozostaliby bez środków do życia; gdyby nie zbudowali zbiorników na wodę… nie wykopali studni… nie wybudowali kościołów, szpitali…

Ubóstwo sprawia, że Dobra Nowina jest głoszona nie tylko ludziom, ale i całemu stworzeniu, wszelkimi sposobami. Nie tyle bieda, co prawdziwe ubóstwo sprawia, że możemy wydawać dobre owoce. Dobre, bo są dziełem Tego, któremu oddaliśmy wszystko, co posiadamy.

o. Piotr Stanisławczyk
delegat generalny ds. formacji


[1] Ordine dei Frati Minori Conventuali, Costituzioni, Roma 2019 (art. 18, §2).
[2] Gemelli A., Franciszkanizm, Warszawa 1988, s. 46-47, 83-85.
[3] Leon-Dufor X., Słownik teologii biblijnej, Poznań 1994, s. 1000-1001.
[4] 2 Reg 6, 1-6. RegKl 6. Horowski A., Ubóstwo według świętego Bonawentury w Postylli do Ewangelii św. Łukasza, „Polonia Sacra” 20 (2016), nr 1 (42), s. 27. Krzyżak T., Kolbe. Historia życia św. Maksymiliana, Niepokalanów 2011, s. 129-130.
[5] 2 Reg 2, 17.
[6] Iammarrone G, Duchowość franciszkańska, Kraków 1988, s. 125-126. Iriarte L., Powołanie franciszkańskie, Kraków 1999, s. 147-148.
[7] Ez 37, 1-14.